Powódź rok 1997

Nocą z 7 na 8 lipca 1997

roku w Zimnicach nikt

nie spał.

Woda przerwała wał na

Odrze o godzinie 6.00

dnia 8.07.1997r.

9 lipca

Wszędzie słychać o powodzi. Tata razem ze znajomymi wywozi nasz dobytek tzn. świnie do Zimnic Wielkich.

10 lipca, godzina 4.15

Mama budzi mnie i siostrę - "wstawajcie szybko woda nas zalewa". Przed domem stał samochód z komunalki. Razem z sąsiadami i siostrą wsiedliśmy do samochodu, który nas zawiózł do Źlinic. Miejscami już była woda na drodze. Rodzice wyjechali z domu dużymi ciągnikami 10 minut za nami, z trudem przejeżdżając wodę.

11 lipca

Jestem z siostrą u cioci w Boguszycach i patrzymy przez okno, jak wysoka jest woda i jakie ma silne prądy.

12 lipca

Słuchamy radia, jak woda wszędzie zalewa następne miejscowości. Jedziemy zobaczyć z rodzicami naszą wioskę. Tata razem z innymi chłopakami siada do łódki i jadą zobaczyć nasz dom i nakarmić indyki, które zostały na strychu. Nie było ich pięć godzin, bo był silny prąd i bardzo ciężko się wiosłowało.

13 lipca

Tata z sąsiadami wsiadają do łódki i jadą do domu. Noc spędza w naszym domu. Woda na podwórku tacie sięga miejscami pod szyję.

15 lipca

Już jedziemy z rodzicami ciągnikiem C-380 do domu. Na drodze jest woda w różnych miejscach, a na polach jeszcze około pół metra. Nareszcie jesteśmy w domu. Prądu nie mamy, ale mamy wodę. Telefon też działa.

Fragment wspomnień Tomasza Urbacka, który

wtedy chodził do klasy VI szkoły podstawowej.

<<powrót